Budynek Niepublicznego Przedszkola Klaretyńskiego "Antoś".
 
Wypróbuj LiveKid

Udostępnij stronę:

Skopiuj link
Bezpłatne materiały dydaktyczne dla Ciebie i Twoich nauczycieli
Pobierz materiały

"Rachunki zajmowały mi bardzo dużo czasu przed LiveKid, a teraz mogę wystawić je kilkoma kliknięciami"

Siostra Agata Gabryl należy do zgromadzenia Misjonarek Klaretynek. Od ponad dziesięciu lat – najpierw jako dyrektor, a teraz jako wychowawca – prowadzi Niepubliczne Przedszkole Klaretyńskie „Antoś” w Aleksandrii. Przybliżyła nam nieco swoją historię i relację z LiveKid – jak zatem wyglądały jej początki? I jak ta współpraca rozwija się do dzisiaj?

W tej historii:

Ponad dziesięć lat temu…

Jestem siostrą zakonną z brazylijskiego zgromadzenia misyjnego - Misjonarek Klaretynek. Większość naszych domów znajduje się na misjach - w Polsce mamy tylko dwa takie domy, w których były siostry w formacji. Uczyłyśmy w szkole, pracowałyśmy przy parafii...  U nas jest tak, że przełożeni rozmawiają z nami na temat tego, czym chcemy się zajmować i bardzo często, kierując się naszym zdaniem, konkretne siostry kierowane są do odpowiednich placówek.

Historia powstania przedszkola

Ukończenie przeze mnie wychowania przedszkolnego zbiegło się w czasie z zakończeniem budowy naszego centrum misyjnego. Jednak w okolicy powstało także dużo podobnych miejsc, więc nie było już na nasze centrum zapotrzebowania. Wtedy moi przełożeni stwierdzili, że jego budynek dobrze by było jakoś zagospodarować - padł pomysł małego przedszkola niepublicznego.

Jako że jesteśmy na wsi, chociaż dużej i z perspektywami, to miałyśmy lekkie obawy, że z liczbą dzieci może być problem. Ale miałyśmy głowy pełne pomysłów i postanowiłyśmy "rzucić się z motyką na słońce" - stworzyć drugie przedszkole w małej wiosce, zaproponować ludziom coś innego, coś ciekawszego, coś może bardziej „konkurencyjnego”. Przystosowałyśmy wtedy budynek, otworzyłyśmy przedszkole jednooddziałowe i... zaczynałyśmy z piątką dzieci. Dopiero później przyszło ich więcej, co pozwoliło nam na otwarcie drugiego oddziału i w tej chwili działamy w przedszkolu, do którego uczęszcza 40 dzieci.

Niepubliczne Przedszkole Klaretyńskie „Antoś”

Pełna nazwa zgromadzenia, do którego należę to "Misjonarki św. Antoniego Marii Klareta". Chciałyśmy, żeby nasza nazwa była przystępna i serdeczna dla dzieci, dlatego powstał pomysł, żeby z naszego św. Antoniego, wielkiego misjonarza XIX wieku, zrobić po prostu "Antosia". I tak już zostało. Rodzicom nazwa stała się bardzo bliska i - nie wiem, czy przez to... ale sporo dzieci w okolicy zaczęto nazywać Antoś i Antosia.

Specyfika placówki katolickiej

Wierzę, że każdy pedagog, nawet jeżeli nie powie, że posługuje się pedagogiką personalistyczną, jednak ją stosuje. W pedagogice chrześcijańskiej chodzi o to, żeby traktować dzieci właśnie personalistycznie, czyli indywidualnie. Opieramy się także na myśli wychowawczej św. Jana Pawła II i każde dziecko traktujemy jako osobne indywiduum, które ma tworzyć społeczność, z czasem coraz bardziej w nią wchodzić. Uczymy je szczególnie miłości do Boga, ale także do drugiego człowieka, do ojczyzny i do świata stworzonego - i to się przewija w naszej codzienności.

Wychowanie w duchowości

Staramy się także, żeby nasi nauczyciele i wychowawcy - przygotowując programy czy zajęcia dla dzieci - zawsze wplatali w nie wątek religijny, bo tak naprawdę wszyscy jesteśmy strukturą cielesno-duchową, a dzieci są w tym aspekcie szczególne. Duchowość jest im bardzo bliska, chociaż niekoniecznie potrafią to nazwać czy określić, ale czują ją o wiele bardziej niż część dorosłych. 

Oczywiście, mamy momenty szczególnej modlitwy czy katechezę, ale w każdym temacie, kiedy mówimy o przyrodzie, o świecie stworzonym - nawiązujemy do tego, że to Bóg stworzył świat. Jeśli rozmawiamy o rodzinie, to dziękujemy za nią Bogu; jeśli mamy jakieś potrzeby, rozmawiamy na inne tematy - to także dziękujemy czy prosimy o błogosławieństwo... I to jest główną cechą wyróżniającą nas w tym aspekcie religijnym.

Pierwszy kontakt

Ja byłam pierwszym dyrektorem w przedszkolu, ale szukałam wtedy sposobu, żeby przedszkole dobrze funkcjonowało ogólnie, bo miałam wykształcenie nauczycielskie, a nie zarządcze. Więc wtedy wszystko kręciło się wokół uczenia się od innych i na swoich błędach – nie było czasu na aplikację.

Po kilku latach to LiveKid znalazł nas -  dostałyśmy najpierw maila, później ktoś do nas zadzwonił, a ja zaczęłam interesować się tematem aplikacji. Niestety względy finansowe nie pozwalały nam jeszcze na wdrożenie jej u nas.

Jak potrzeba znalazła rozwiązanie

Od czasu do czasu doglądałam, jak to wygląda i jak aplikacja może nam pomóc, ale decyzji, żeby ją wdrożyć nie mogłam podjąć. Jednak w zeszłym roku, już po zmianie dyrekcji i naprawdę dynamicznym rozwoju przedszkola - ktoś z LiveKid odezwał się znowu, a siostra dyrektor przekazała mi tę sprawę mówiąc, że może teraz damy radę.

Jestem osobą, która bardzo lubi ułatwiać sobie pracę, więc weszłam w kontakt z LiveKid, dowiedziałam się wszystkiego, a na koniec siostra dyrektor przeliczyła co trzeba i stwierdziłyśmy, że to jest dobry moment, żeby wdrożyć aplikację.

Wdrożenie przebiegło spokojnie

Troszeczkę się bałam, chociaż z komputerem nie idzie mi tak źle - zresztą, czas pandemii trochę zmusił nas wszystkich do obycia się z technologią - ale poszło nam bardzo szybko. Konkrety dostałam w trakcie naszych ferii, wdrożyłam aplikację podczas wyjazdu do innej wspólnoty - udało mi się wszystko zrobić na odległość - zrobiłyśmy spotkanie z rodzicami i… współpracujemy!

Reakcja rodziców i kadry na aplikację

Rodzicom w większości - chociaż spokojnie mogłabym powiedzieć, że wszystkim, bo od nikogo nie miałam głosu, żeby coś było nie tak - bardzo się ten pomysł spodobał, przyjęli go bardzo entuzjastycznie. Dzięki temu mogą wiele rzeczy załatwić z nami przez aplikacje - nie potrzebujemy specjalnej dokumentacji czy dodatkowego czasu na załatwianie formalności, a możemy skupić się na dzieciach.

My bardzo dużo korzystamy z LiveKid jeśli chodzi o formalności lub ogólnie przepływ informacji. Mamy pewność, kto daną wiadomość odczytał, a do kogo trzeba się udać inną drogą lub przypomnieniem.

Jeśli chodzi o kadrę pedagogiczną - oczywiście, miała nieco obaw. Panie nie wiedziały, jak to będzie wyglądało, ale pod tym względem bardzo duża pomoc i inicjatywa płynie od początku ze strony LiveKid; zawsze znajdzie się osoba, która się nami zajmie. Organizowałam spotkanie z naszym opiekunem Adamem – bardzo przystępnie i konkretnie wyjaśnił naszym nauczycielkom oraz opiekunkom, jak mogą korzystać z aplikacji, w czym może ona ułatwić ich pracę. I teraz one też są bardzo zadowolone.

Pod opieką

Z obsługi LiveKid jestem bardzo zadowolona. Z Adamem mam kontakt, kiedy tylko potrzebuję - wiem, że mogę do niego zadzwonić. Jeśli zdarzy się tak, że akurat jest zajęty, z inicjatywy LiveKid zawsze znajdzie się ktoś, kto pomoże, gdy potrzebuję czegoś bardzo pilnie.

U nas jest bardzo dużo takich małych, charakterystycznych niuansów i w tym aspekcie Adam zawsze staje na wysokości zadania. Udaje mu się zrobić coś nieco inaczej, niż w pierwotnej wersji aplikacji, albo pokazuje mi, w jaki sposób mogę rozwiązać problem w inny sposób, niż sama bym to zrobiła.

Ciągłe odkrywanie aplikacji

Cały czas odkrywam LiveKid - zawsze jest coś, co mnie zaskoczy albo coś nowego, czego się nauczę czy co odkryję, nawet troszeczkę przypadkowo. Dużo korzystamy z komunikacji między nami a rodzicami.

Funkcje komunikacyjne, ale nie tylko…

Ogłoszenia i krótkie informacje wysyłamy zawsze przez aplikację, korzystamy z galerii zdjęć - bezpośrednio wysyłamy zdjęcia rodzicom, na bieżąco.

Oprócz bycia wychowawcą zajmuję się także tą stroną ekonomiczno-formalną i dydaktyczną, więc często korzystam z wystawianych rachunków. I to właśnie one bardzo ułatwiły mi pracę. Podobnie wpisy do dzienników - nie muszę już w papierowym dzienniku wypełniać rubryk, tylko w prosty sposób zmieniam i koryguję rzeczy, które szybko wprowadzam do e-dziennika.

Rachunki to jest to, co zajmowało mi bardzo dużo czasu przed aplikacją, a teraz mogę wystawić je kilkoma kliknięciami. Dzięki aplikacji wiem, że powiadomienia o nich dotarły do rodziców, czy też komu trzeba czasami wysłać przypomnienie o płatności, jeśli wyleci ona z głowy. I dzięki temu teraz rozliczenia idą mi bardzo szybko.

Coś dla personelu

Kolejną bardzo fajną funkcją, z której cały czas korzystam i nawołuję pracowników, żeby o niej pamiętali jest grafik personelu. Zawsze wiemy kto kiedy pracuje, kiedy kto przychodzi do pracy, kiedy potrzebuje wcześniej wyjść – bo takie rzeczy też można zgłaszać. Panie, które przychodzą tylko na konkretne zajęcia również się tam odznaczają, więc w kadrach łatwiej nam się zorientować, kto ile godzin wypracował, jeżeli pracuje godzinowo.

Ta jedna, najważniejsza funkcja

Tylko jedna? Do dobrych rzeczy szybko się przyzwyczajamy i mnie ogólnie bez LiveKid byłoby teraz ciężko. Nie wiem, czy potrafiłabym wybrać jedną, bo gdybym miała wrócić do papierowego dziennika, to byłoby mi bardzo trudno... Nie wyobrażam sobie też pracować bez Rachunków - gdybym miała wszystko od początku w Excelach sprawdzać, wpisywać, liczyć... więc to chyba takie dwie funkcje: e-dziennik i rachunkowość.

Baner aplikacji LiveKid
KształtyKształty