Z poprzednią aplikacją mieliśmy bardzo dużo problemów - mówi Paulina Kania z placówki Dwujęzyczne dzieci
Dwujęzyczne dzieci to przedszkole i żłobek w Olsztynie, które stawia na codzienną naukę języka angielskiego. Dzieciaki uczą się w formie zabawy, bez stresu - tańczą, śpiewają, powtarzają wierzyki. Starsze grupy dwa razy w tygodniu odwiedza native speaker. Prowadząca placówkę Paulina Kania sprawdziła skuteczność tego system na własnej córce.
Małe dzieci chłoną, jak gąbka. Moja córka jest u nas od żłobka. Teraz ma 5 lat i kiedy jesteśmy na wakacjach za granicą, bez problemu porozumiewa się po angielsku z innymi dziećmi, sama zamawia sobie posiłki. To naprawdę działa!
Spis treści:
- Dyrektor w trybie mobilnym
- Dobra zmiana
- Odzyskany czas
- Lepszy kontakt z rodzicami
- Tego wcześniej nie było!
- Dwie wisienki na torcie
Dyrektor w trybie mobilnym
W naszej placówce mamy w sumie 150 dzieci w 5 lokalizacjach. Dlatego możemy sobie pozwolić na dość kameralne grupy, po kilkanaście osób. Prowadzę Dwujęzyczne dzieci z koleżanką, Katarzyną Tobaj, a w jednej lokalizacji mamy kierownika. Jednak my dwie czuwamy nad całością. Wymieniamy się, starając się dopilnowywać wszystkiego, tak więc bywa, że muszę być w kilku miejscach dziennie. Czasem dodatkowo zdarza mi się „wskoczyć” na zastępstwo za któregoś z nauczycieli. Swoją biurową pracą muszę wtedy zająć się w domu wieczorem. Bez aplikacji do zarządzania byłoby bardzo trudno to ogarnąć. Dlatego korzystałam z takiego systemu już od 2 lat. Jednak z poprzednią aplikacją miałam bardzo dużo problemów. Wiele rzeczy nie działało, rodzice się skarżyli. Musiałam coś zmienić.
Dobra zmiana
Narzekałam kiedyś na ten poprzedni system przyjaciółce, która też prowadzi przedszkole w naszym mieście. Opowiadałam jej, że różne rzeczy nie działają, mimo tego że powinny: że giną wiadomości albo przy wysyłaniu połowa się kasuje, że panie nie mogą wstawiać ogłoszeń czy galerii zdjęć, więc ja muszę to robić. A ona mi mówi: „Zobacz, my mamy taką świetną aplikację, nigdy się nie zacina, rodzice są zadowoleni”. I pokazała mi LiveKid. Dała mi na Was namiar, zadzwoniłam, umówiłam się na prezentację i już nie szukałam innych opcji. Spodobało mi się przede wszystkim, że aplikacja jest bardzo intuicyjna, czytelna i po prostu płynnie działa. Zmieniłam system na LiveKid i teraz jestem bardzo zadowolona!
Spodobało mi się przede wszystkim, że aplikacja jest bardzo intuicyjna, czytelna i po prostu płynnie działa.
Odzyskany czas
Dzięki LiveKid zarówno ja, jak i nauczycielki zyskujemy naprawdę sporo czasu. To są takie niby drobne czynności, zajmujące parę minut, które jednak, gdy je pomnożyć przez ilość dzieci w grupie albo w całej placówce, to jednak pochłaniają w skali miesiąca całe godziny. Na przykład rozliczenia. Pamiętam, że przed korzystaniem z aplikacji, kiedy miałam jeszcze mniej dzieci w przedszkolu, musiałam wysłać 40 smsów, co zajmowło mi około 3 godzin! Teraz mam 150 dzieci, więc aż strach pomyśleć, ile czasu mogłoby to zabrać. W aplikacji mogę wystawić rachunki w kilka minut.
Dużo czasu oszczędzają też nauczycielki. Np. dzięki wstawianiu do aplikacji ilości zjedzonego posiłku nie trzeba tej informacji przekazywać podczas rozmowy z rodzicem. Panie nie muszą pamiętać, ile Staś zjadł, tylko odsyłają mamę czy tatę do aplikacji. Świetne są też szybkie powiadomienia, szczególnie w żłobku. Panie nie muszą do każdego osobno pisać, że dziecko potrzebuje nowej szczoteczki, pasty do zębów czy pampersów. Zaznaczają dzieci w aplikacji, klikają i już. Na dodatek mogą to wygodnie zrobić np. kiedy dzieci śpią, zamiast pisać do rodziców po godzinach.
Lepszy kontakt z rodzicami
Bardzo dobrze nową aplikację przyjęli też rodzice. Na poprzednią narzekali już od pół roku. Były problemy ze zgłaszaniem nieobecności, bywało, że nie docierały wiadomości. Teraz jest między nami lepsza komunikacja i są z tego bardzo zadowoleni. Wiadomo, rodzice też są w biegu, więc bardzo sobie cenią np. powiadomienia w aplikacji. Kiedy rodzic czegoś nie przeczyta, pojawia mu się przypomnienie. Dużo rzadziej zdarza nam się więc, że np. ktoś czegoś nie przyniósł, bo nie widział ogłoszenia. Świetnie też działa czat z rodzicami.
Tego wcześniej nie było!
Kiedy zaczęłam korzystać z LiveKid, po raz pierwszy zetknęłam się ze sztuczną inteligencją. Jeszcze podczas prezentacji byłam dość sceptyczna wobec funkcji inteligentnego asystenta, jednak kiedy zaczęłam z niej korzystać, przekonałam się, jak ogromna jest to pomoc i oszczędność czasu. Dużą wagę przywiązuję do tego, jak ogłoszenie ma być przekazane rodzicom, szczególnie, jeśli jest to coś ważnego, jak np. podwyżka czesnego. Zdarzyło mi się, że nad takimi dłuższymi formami siedziałam godzinę, półtorej. Z inteligentnym asystentem zajmuje mi to góra pół godziny. Oczywiście nie zawsze mi się podoba to, co on pisze, ale można sobie wybrać i jest z czego, a potem jeszcze zredagować po swojemu. I to bardzo przyspiesza proces tworzenia ogłoszeń.
Bardzo pomocne są też galeria zdjęć. Założyłyśmy foldery dla poszczególnych zajęć - angielskiego, gimnastyki, tańca - i panie bezpośrednio do nich wrzucają zdjęcia. Rodzice wiedzą, że muszą np. w czwartek sprawdzić folder z gimnastyki, jeśli chcą zobaczyć nowe zdjęcia. Prowadzący nie muszą tworzyć nowego postu, opisywać go itd.
Dwie wisienki na torcie
Dla mnie dużym ułatwieniem są płatności mobilne, które działają bardzo szybko i sprawnie. Podoba mi się też, że dostaję powiadomienie, kiedy ktoś wpłaci pieniądze. To jest bardzo wygodne.
Cenię sobie też, że do LiveKid możemy w każdej chwili zadzwonić, poprosić o wsparcie. Bardzo sprawnie poszło nam też wdrożenie aplikacji. Oczywiście musieliśmy się nauczyć jej obsługi i wszystkich funkcji - i tutaj posiłkujemy się też filmikami instruktażowymi i uczymy się nawzajem.
Wcześniej nie zdecydowałam się na inną aplikację dlatego, że ta poprzednia była bardzo tania. Przekonałam się jednak, że za tą ceną szła jednak jakość. I z LiveKid jest tak samo, jednak w drugą stronę. To jest zdecydowanie opłacalna inwestycja!