Logo Przedszkole Pinokio
 
Wypróbuj LiveKid

Udostępnij stronę:

Skopiuj link
Bezpłatne materiały dydaktyczne dla Ciebie i Twoich nauczycieli
Pobierz materiały

Bez tego rodzaju tablicy ogłoszeń byłoby ciężko prowadzić przedszkole!

Niepubliczne Przedszkole Pinokio prowadzone przez Monikę Szubertowicz powstało okrągłych pięć lat temu. Sama Monika opowiada, że “nie obyło się bez przebojów”, ale ostatecznie placówka rozwinęła się niezwykle dynamicznie i rozrosła w dwa oddziały. Czy LiveKid odegrał w tym jakąś rolę? Dlaczego tablica ogłoszeń w aplikacji pozwala dyrektorowi lepiej spać? Oto historia Przedszkola Pinokio! 

W tej historii:

Zrządzenie losu zrobiło swoje

Ja nazwałabym to zrządzeniem losu. Tak się przydarzyło, że ktoś akurat zrezygnował z prowadzenia placówki i propozycja została złożona mi. Dostałam miesiąc na podjęcie decyzji, a w międzyczasie byłam zatrudniona w innym przedszkolu. To był trudny miesiąc, bo bardzo chciałam już przejść tutaj, z drugiej strony zakończenie współpracy w tamtym przedszkolu nie było łatwe. 

Pierwsze wrażenia z prowadzenia placówki? Zaczęło się z przytupem. Ogromna nauka samodzielności! Musiałam się np. nauczyć jak pisać program o wsparcie finansowe. Było siedzenie po nocach, był stres, czy zdążę. 

Na szczęście się udało. Ale powiem szczerze - miałam dużo szczęścia, że trafiłam na dobrą ekipę. W trakcie pierwszego roku funkcjonowania przedszkola było co prawda trochę zmian w kadrze, ale potem zatrudniona przeze mnie ekipa została na stałe. 

To jest bardzo duża ich zasługa, że placówka działa płynnie i się rozwija. I stale pojawiają się nowe pomysły, które się przyczyniają do tego rozwoju. 

I wtedy pojawił się LiveKid...

…wtedy, czyli rok temu. Podjęliśmy współpracę - o ile dobrze pamiętam - koło marca. Nie ukrywam, że LiveKid bardzo ułatwił nam życie, ponieważ wszelkie informacje mogłam po prostu napisać na grupie w aplikacji. Wtedy były początki pandemii, to był trudny czas, ale zdecydowaliśmy się. Dużo wsparcia otrzymaliśmy wtedy od osoby, która wprowadzała nas w aplikację. I tak to poszło, wspólnymi siłami - naszymi i zespołu LiveKid - dopięliśmy wszystko i obecnie mamy aplikację na dwóch oddziałach przedszkola. 

Palący problem dyrektora przedszkola

Zaraz jak rozpoczęła się pandemia, zdałam sobie sprawę, że nie mam pod ręką wszystkich kontaktów do rodziców. Żeby się z nimi skontaktować potrzebowałam 2-3 dni. Chciałam zrobić spotkanie na Zoomie, a nie miałam nawet pewności, czy ktoś odebrał wiadomość. Nie do każdego mogłam się dodzwonić. Zabierało mi to mnóstwo czasu, który dla mnie jest bardzo cenny. I to był główny bodziec do wprowadzenia aplikacji.

Dzięki temu, że weszliśmy we współpracę, nie mam już takich obaw. Wiem, że gdyby teraz się cokolwiek takiego działo - piszę treść w aplikacji i wysyłam. Będę wiedziała, do kogo dotarła informacja i kto ją przeczytał. 

Zaufałam sprawdzonemu rozwiązaniu

Miałam sporo telefonów i ofert mailowych od innych aplikacji dla żłobków i przedszkoli - zarówno przed wprowadzeniem LiveKid, jak i nawet jeszcze po wdrożeniu. Weszłam na grupę dla dyrektorów i zrobiłam rozeznanie. Zdecydowanie większość osób polecała LiveKid, a dla mnie to było potwierdzenie, że podejmuję słuszną decyzję. Jestem osobą, która jeśli coś sprawdziła, podjęła decyzję i przystąpiła do działania, to nie lubi robić zmian. Każda zmiana pochłania czas - jeśli widzę, że coś działa dobrze, to nie czuję takiej konieczności. 

Pierwsze dni z aplikacją wśród wychowawców

Na początku była euforia! Wychowawczynie były zachwycone, że wprowadzamy coś takiego. Zakupiłam wtedy tablety i korzystamy głównie z nich. Oczywiście na telefonach również mamy aplikację. Było na początku trochę strachu, ale ten strach szybko minął, gdy zobaczyliśmy, jak działa aplikacja. 

Koniec chaosu informacyjnego

Rodzice na wprowadzenie aplikacji zareagowali na początku wielkim “wow”! Funkcja Kiosku bardzo ich zmobilizowała i odciążyła wychowawczynie, które nie muszą teraz w ogóle zaznaczać godzin przyjścia i wyjścia dzieci. 

Posiadanie aplikacji uświadomiło mi również, że różnie bywa z dopilnowaniem niektórych szczegółów - na przykład dokładnym czasem pobytu dziecka w placówce czy zanotowaniem wszelkich ważnych informacji.

To jest super, że zawsze mogę powiedzieć rodzicom, że wszystkie konkrety znajdują się w systemie. Dzięki temu łatwiej jest nam również wspólnie kontrolować warunki naszej umowy

Co się sprawdza najlepiej?

Mój numer jeden to tablica ogłoszeń! A zaraz za nią - posiłki. Ja nie zlecam głównych rzeczy moim dziewczynom - tylko te, które są dla nich najważniejsze. Zawsze po mojej stronie było odbieranie smsów od rodziców - niejednokrotnie zdarzało się, że o 23 odbierałam wiadomości, telefony. Później był taki czas, że określiłam, że odbieram telefony tylko do godziny osiemnastej, a w razie potrzeby - odbieram tylko smsy. Ale mimo wszystko - nawet te smsy potrafiły wybić z wieczornego rytmu. A teraz z LiveKid nie mam pobudek, albo wieczornych wiadomości.

Kliknięcie palcem - i do widzenia, wysyłam. U nas się bardzo dużo dzieje, dlatego tablica ogłoszeń jest dla mnie najważniejsza. Wrzucam ogłoszenie - np. nagrywamy teledysk, albo jest zbiórka na coś - i rodzic od razu to widzi. Dla rodzica super sprawa! 

Grafik pracy również jest u nas bardzo ważny. Zdarzało się, że mimo, że wolne było zgłaszane, to ja sobie czegoś nie zapisałam na przykład. Wiele razy było tak, że potrzebowałam rano zadzwonić i przekazać coś ważnego dziewczynom i nie trafiałam odpowiednio - np. dzwoniłam do tej, która jeszcze spała. Tutaj sobie wchodzę i widzę, kto jest od rana i z którą powinnam się kontaktować. 

Napisanie jednego smsa trwa około 3-4 minut. Potem udostępnienie go prawie 80 rodzicom - nawet jeśli to jest 5 sekund, to jednak daje kolejne cenne minuty. A w aplikacji - jedna treść wrzucona w ogłoszenie. I koniec! Maili nie muszę wysyłać zupełnie, nawet jeśli chcę coś załączyć, to załączam w aplikacji. 

Aplikacja wpłynęła na… poczucie odpowiedzialności

Od kiedy mamy LiveKid, zaszła u nas ogromna zmiana, jeśli chodzi o opiekę nad dzieckiem! Aplikacja wzmocniła nasze poczucie odpowiedzialności za dziecko w każdej sferze. Najbardziej w kwestii zdrowotnej - wcześniej jeśli coś się działo z dzieckiem, to wychowawca dawał mi znać, a ja dzwoniłam do rodzica. To było uciążliwe. Teraz dzięki temu, że jest aplikacja, to ma od razu napisane bezpośrednio na czacie. To bardzo nam pomogło!

Największym plusem LiveKid jest serdeczność!

Jak dostałam ofertę cenową to nie pomyślałam, że koszta są wysokie. Wiadomo zawsze można powiedzieć, że jakby było mniej, to by było super. Jednak dużym plusem w LiveKid jest to, że pięknie podchodzi do klienta. Nawet jeśli opiekun się zmieniał, to nigdy nie brakowało kultury, miłego głosu w słuchawce, serdeczności. Nigdy nie zdarzyło się, że kiedy ja miałam gorsze chwile, tej serdeczności brakowało. Zawsze była chęć do działania, wyjaśnienia. 

Dalszy rozwój napiszemy wspólnie

Monika Szubertowicz nie ukrywa, że wprowadzenie aplikacji przyspieszyło rozwój jej placówki w aspektach, w których nie udałoby się to bez tego typu wsparcia. Szczególnej poprawie uległa komunikacja z rodzicami i szybkość przekazywania im nowych informacji. Dzięki temu Monika ma więcej czasu - nie tylko zawodowo, ale również prywatnie.

Udostępnij stronę:

Skopiuj link
KształtyKształty