Wypróbuj LiveKid

Udostępnij stronę:

Skopiuj link
Bezpłatne materiały dydaktyczne dla Ciebie i Twoich nauczycieli
Pobierz materiały

Dlaczego warto prowadzić żłobek dwujęzyczny?

Agnieszka Derleta jest od ponad 20 lat edukatorem, nauczycielem, trenerem i lingwistą. Od piętnastu lat mieszka za granicą, pracując z dziećmi wielojęzycznymi w brytyjskim systemie edukacji, gdzie opracowuje i wdraża strategie wspierające rozwój kompetencji językowych. Siedem lat temu założyła organizację polonijną w Wielkiej Brytanii, którą obecnie prowadzi. Cecylia Wilk to absolwentka filologii polskiej i angielskiej. Podobnie jak Agnieszka pracowała w brytyjskiej szkole. Obecnie prowadzi w Polsce żłobek (domowy żłobek Pandzik), będący częścią centrum edukacji i rozwoju, które jest wspólnym projektem obu Pań. Dzisiaj rozmawiamy z nimi o dwujęzyczności u dzieci i korzyściach z niej płynących. 

Izabela Witek: Zacznijmy od tego, kiedy dokładnie możemy mówić o dwujęzyczności?

Agnieszka Derleta: Dwujęzyczność występuje wtedy, gdy dana osoba posługuje się dwoma językami. Źródło tych dwóch języków może być różne, na przykład - gdy rodzice posługują się różnymi językami i komunikują się za ich pomocą z dzieckiem. Dwujęzyczność może także wynikać z emigracji, kiedy rodzice posługując się tym samym językiem zamieszkują w innym kraju. Jest również taka dwujęzyczność, gdy rodzice wybierają dla dziecka edukację w dwóch językach od samego początku. Wtedy często skupia się to na tym, że dziecko w placówce edukuje się w nowym języku, a w domu posługuje się swoim ojczystym. Warto tutaj zwrócić uwagę na to, że czym innym jest edukacja dwujęzyczna, a czym innym wychowanie dwujęzyczne.Trochę inaczej jest z edukacją, gdy dziecko chodzi do szkoły, ucząc się języka, ale przebywa w środowisku polskim, a trochę inaczej, gdy w domu również drugi język bierze udział w procesie wychowania. Wracając do definicji dwujęzyczności - posługiwanie się dwoma językami nie znaczy, że muszą one być w równych kompetencjach. Dwujęzyczność w ujęciu socjolingwistycznym to regularne używanie dwóch języków, ktorego podstawą są zachowania (praktyki) językowe, a nie poziom kompetencji w nich osiągnięty. Dwujęzyczność nie jest dana raz na całe życie, jest to pewien stan, który zależy od kontaktu z każdym z języków i częstotliwości ich używania. 

Izabela: Czy jeśli posługujemy się drugim językiem w stopniu umożliwiającym podstawową komunikację, to można powiedzieć, że jesteśmy już dwujęzyczni?

Agnieszka: Myślę, że tak. Nauczanie języka w ogóle zaczyna się od prostego słownictwa i od prostych sytuacji komunikacyjnych. Tak właśnie robimy w naszym żłobku i na zajęciach warsztatowych. Potem dopiero rozwijamy kompetencje czytania i pisania. 

Izabela: No właśnie - jak to wygląda w żłobku? O czym warto wiedzieć, kiedy chce się prowadzić żłobek lub placówkę dwujęzyczną?

Cecylia Wilk: Warto tutaj wspomnieć, że dwujęzyczność nie dotyczy tylko małych dzieci. Dwujęzyczni mogą stać się również dorośli. Tu nie chodzi o etap rozwoju, ale o tę komunikację właśnie. Jeśli chodzi o żłobek, mamy tutaj pewien niezaprzeczalny plus. Dzieci w tym wieku nie mają oporów przed uczeniem się nowych rzeczy. W naturalny sposób traktują tę sytuację. Osobom dorosłym często włączają się w głowie blokady - że to inny język, nie ten pierwszy, muszę się tego nauczyć. A dzieci przyjmują to naturalnie i nie mają tego stresu. Najlepiej zatem zacząć jak najwcześniej! Jeśli do półtorarocznych dzieci zaczniemy się zwracać po angielsku, to w pewnym momencie będą nas naśladować i mówić; słuchając i bawiąc się będą próbowały powtarzać słówka. Jednak na tym etapie rozwoju dzieci trzeba być konsekwentnym i skoncentrowanym na celu jaki chcemy osiągnąć, wymaga to cierpliwości, ale efekty mogą być bardzo zaskakujące i tym większy bonus na przyszłość podarujemy dzieciom. 

Agnieszka: Znam to z własnego doświadczenia, gdy wyjechaliśmy za granicę moje dzieci uczyły się nowego języka. Moja córka - która w chwili wyjazdu miała 4 latka - zdecydowanie szybciej i łatwiej przeszła ten proces. Obserwowałam wtedy jej zachowanie i to, jak radzi sobie w przyswajaniu nowego języka, chociaż nadal rozwijała swój ojczysty. Dla mnie jako rodzica i lingwisty ta sytuacja była niesamowitym źródłem wiedzy i doświadczeń, które zaowocowały dzisiaj w mojej pracy zawodowej. Na początku moja córka nic nie mówiła po angielsku. Ale nauczycielki zapewniały mnie, że dziecko jest jak gąbka i chłonie wszystko, i że w pewnym momencie zacznie mówić - tak też z się stało. Przebywając w szkole w otoczeniu języka angielskiego, a w domu - ojczystego stała się dwujęzyczną, dorosłą osobą, która dzisiaj posługuje się obydwoma językami na podobnych poziomach i zdała maturę z obu języków. Korzystając z tego doświadczenia w naszym żłobku puszczamy dzieciom nawet całe piosenki, choć ktoś powiedziałby - przecież dwu-trzylatki nie są w stanie przyswoić całej piosenki. Tak, nie są. Ale my nie wiemy, na ile dzieci to chłoną! To będzie procentowało później, takie dorastanie i otaczanie się językiem. Kiedyś uważano, że nie powinno się dziecku mieszać w głowie dwoma językami. A teraz są zupełnie inne na to poglądy. 

Izabela: Z jednej strony rzeczywiście to się zmienia, a z drugiej strony rodzice często obawiają się tego mieszania języków. Skąd się biorą te obawy? Jakie inne towarzyszą jeszcze rodzicom?

Cecylia: Ja często słyszę od naszych rodziców, że boją się mówić do dziecka w innym języku, "żeby się nie pomieszało". Inni się boją, że jeśli dziecko zacznie więcej mówić po angielsku, to równocześnie nie będzie się dobrze uczyło polskiego. Jeszcze inni boją się, że to w ogóle wpłynie na naukę. 

Agnieszka: Warto być świadomym tego, że proces edukacji to nie tylko ten czas, który my spędzamy w szkole, przedszkolu, żłobku. To tak naprawdę jest ciągły proces, zaczyna się od urodzenia i trwa przez całe nasze życie. My ciągle czegoś doświadczamy! Dzieci rodzą się kompetentne i kompletne, wszystko zależy od tego, jakie sytuacje my im stworzymy jako dorośli. Od nas zależy, czy stworzymy im odpowiednią przestrzeń, aby mogły dostrzegać i rozwijać swoje naturalne talenty. W przypadku nauki nowego języka tak naprawdę nie wiemy kiedy dziecko jest gotowe, aby zacząć. W przypadku rodzin wielojęzycznych jest to prostsze, ponieważ to rodzic jest pierwszym, naturalnym źródłem języka, dzięki czemu dziecko ma możliwość komunikacji w różnych sytuacjach, które potem samo wykorzystuje. Inaczej jest kiedy zaczyna się uczyć nowego języka w placówce edukacyjnej. 

Izabela: Dlaczego warto wprowadzić zatem do placówki tę dwujęzyczność? Jakie są korzyści z rozwoju w dwujęzyczności?

Cecylia: Komunikacja i późniejsze bonusy to jedno. Ale nasza komunikacja to nie jest tylko to, co mówimy, ale również jak! I ten proces jest zdecydowanie bardziej usprawniony u dzieci, które są dwujęzyczne. To jest jak gimnastyka dla mózgu - rozwija się kreatywne myślenie, wielozadaniowość, wiara w swoje możliwości. Osoby dwujęzyczne są odważniejsze,łatwiej dostosowują się do zmian społecznych. Rozwija się u nich również abstrakcyjne myślenie, tak ważne obecnie w podczas analizowania problemów i rozwiązywania ich. 

Agnieszka: Moim zdaniem największa korzyść jest taka, że nabywa się tej pewności siebie i odwagi. Dzięki temu jesteśmy w stanie tworzyć dla siebie nowe sytuacje, podróżować. Osoby dwujęzyczne czy wielojęzyczne łatwiej nawiązuja i budują relacje społeczne, nie tylko w swoim środowisku, ale również globalnie - korzystając z nowoczesnej technologii komunikacji. Dzięki znajomości języków otwiera się przed nimi większy wachlarz możliwości na przyszłość. 

Izabela: Jak zjawisko dwujęzyczności przekłada się na polskie realia edukacyjne?

Cecylia: Należy podkreślić, że choć wiele się zmienia, to wciąż w Polsce nie ma takiej różnorodności językowej jaka jest np. w Wielkiej Brytanii i powszechnie się wydaje, że nie ma potrzeby bycia dwujęzycznym. Dlatego tutaj nauka drugiego języka tym bardziej wymaga wsparcia placówek edukacyjnych czy opiekuńczo-wychowawczych takich jak żłobek czy przedszkole. Jako społeczeństwo tym się różnimy, że mamy mniejszą styczność z tą wielojęzycznością niż ludzie żyjący na zachodzie Europy. Dużo jest w nas obaw, że przeszkodzimy dzieciom w ich rozwoju, zamiast go wesprzeć. Na szczęście ten pogląd powoli się zmienia i warto o tym mówić, podkreślając korzyści, jakie płyną z uczenia się innych języków.  

Filozof Ludwig Wittgenstein w „Traktacie logiczno-filozoficznym” powiedział: „Granice mojego języka wyznaczają granice mojego świata”. A te granice każdy rodzic chce dla swojego dziecka poszerzać i otwierać! 

Udostępnij stronę:

Skopiuj link
KształtyKształty