logo i nazwa placówki Chatka Puchatka
Wypróbuj LiveKid

Udostępnij stronę:

Skopiuj link
Bezpłatne materiały dydaktyczne dla Ciebie i Twoich nauczycieli
Pobierz materiały

Z aplikacją jest prościej! – przyznaje Anita Przebinda, prowadząca mały klub dziecięcy we wsi Siedlec

Chatka Puchatka to mały klub dziecięcy we wsi Siedlec, niedaleko Bochni. Anita Przebinda, właścicielka placówki, rok temu postanowiła porzucić pracę na etacie i otworzyć własny biznes. Razem z mężem działali szybko i sprawnie, dzięki czemu już we wrześniu na mapie powiatu bocheńskiego pojawiło się kolejne miejsce opieki nad małymi dziećmi.

Spis treści:

Chleb powszedni

Zanim pani Anita zdecydowała się otworzyć klub dziecięcy, kierowała samorządowym żłobkiem. Zarówno opieka nad maluchami jak i formalne aspekty prowadzenia placówki były więc dla niej chlebem powszednim. Dlatego kiedy nadszedł moment powrotu do pracy po urlopie macierzyńskim, razem z mężem uznali, że to dobry moment, żeby spróbować samodzielnej działalności. 

Największym wyzwaniem okazała się lokalizacja. Siedlec to nieduża wieś i pani Anita przyznaje, że miała obawy co do tego, czy znajdzie się wystarczająco dużo chętnych do powierzenia opieki nad maluchami placówce. Rezultaty jednak zaskoczyły właścicieli, bo chętnych jest sporo i Chatka Puchatka, w której jest miejsce dla 15 dzieci, ma „pełne obłożenie”.

Staramy się, jak możemy, żeby rodzice i dzieci byli zadowoleni i dzięki temu możemy bazować na opiniach.

Serce i uśmiech

Początkowo państwo Przebindowie planowali placówkę na większą ilość dzieci, jednak okazało się, że nie jest to możliwe ze względu na metraż lokalu. Finalnie pani Anita, która sama pracuje jako opiekun w klubie, jest zdania, że mniejsza liczba dzieci pozwala jej stworzyć bardziej domową atmosferę. 

Mam bardzo fajną „ciocię”, którą dzieci kochają. We dwójkę opiekujemy się grupą, w której rzadko kiedy jest 100% frekwencji. Kiedy więc mamy np. 10 dzieci, to naprawdę jesteśmy w stanie każdemu poświęcić tyle uwagi i czasu, ile potrzebuje.

Jak przyznaje właścicielka Chatki Puchatka, najważniejsze jest dla niej, żeby dzieci chętnie przychodziły do placówki, czuły się tam dobrze i opuszczały ją z uśmiechem.

Wkładamy w tę pracę całe serce.

Wszystkie dzieci są równie ważne

W przypadku pani Anity to serce czasem musi się mocno podzielić, bo w grupie jest także jej synek. Właścicielka przyznaje, że to bardzo trudne, zarówno dla mniej jak i dla 2,5-letniego Stasia. 

Wiadomo, że chciałoby się więcej czasu ze swoim dzieckiem spędzić, a tu czasem trzeba się rozedrzeć co najmniej na pół, jak nie na więcej kawałków. I choć nie jest to proste, staram się dzielić uwagę po równo, żeby wszystkie dzieci wiedziały, że mają w nas oparcie i zawsze mogą przyjść, przytulić się i że zawsze jesteśmy dla nich. 

Żegnajcie karteczki!

Pani Anita w swojej poprzedniej pracy była przyzwyczajona do zeszytu i karteczek. Ale kiedy razem z mężem przygotowywali się do otwarcia swojej placówki, podczas researchu natrafili na LiveKid.

Gdzieś zobaczyliśmy, że jest taka fajna aplikacja, w której rodzice mogą wysyłać wiadomości w dowolnym momencie. To nam się bardzo spodobało! A potem okazało się, że jest w niej jeszcze opcja rozliczeń i można mieć wszystko w jednym miejscu.

Choć słynne „karteczki” kiedyś były jej codziennością, nasza rozmówczyni przyznaje, że był to wieczny problem i jest zadowolona, że teraz rozliczenia są bez porównania prostsze.

System liczy wszystko sam i teraz w rozliczenia praktycznie nie trzeba wkładać żadnego wysiłku.

Katar to nie choroba?

LiveKid też znacznie ułatwia komunikację z rodzicami w Chatce Puchatka. A ta, nawet bez dyskusji o nieobecnościach i rozliczaniu posiłków, bywa wyzwaniem.

Najgorzej z tymi katarami. Niektórzy się burzą i twierdzą, że katar to nie choroba. Ja staram podejść do tego na spokojnie, zrozumieć też rodziców, postawić na ich miejscu. Ale nie jest to wszystko proste.

Dlatego Pani Anita bardzo docenia, że w innych, prostszych sprawach, sprawach, może komunikować się bardzo szybko i bezproblemowo przez aplikację. 

Szybkie powiadomienia np. o pampersach czy mokrych chusteczkach są naprawdę super. W natłoku informacji nieraz zapominało się o takich sprawach, a teraz nawet jak nie powiemy od razu, to i z domu możemy wysłać wiadomość jednym kliknięciem.

Z aplikacją jest prościej

Właścicielka wspomina, że wdrażała aplikację we wrześniu, w pierwszych dniach funkcjonowania klubu, i trochę się obawiała, że będzie to za dużo spraw na raz. Okazało się jednak, że wystarczyło parę dni działania metodą prób i błędów i wszystko udało się „ogarnąć”. Pani Anita nie ukrywa, że duże znaczenie miał tutaj też bieżący kontakt z indywidualnym opiekunem z LiveKid.

I ostatecznie to ułatwiło od razu naszą pracę. Bo chociażby funkcja zgłaszania nieobecności i to, że nie musimy odbierać telefonów od rodzica i nigdzie dodatkowo zapisywać informacje, to jest naprawdę duże uproszczenie.

Baner

Udostępnij stronę:

Skopiuj link
KształtyKształty