zdjęcie kobiety i nazwa placówki
Wypróbuj LiveKid

Udostępnij stronę:

Skopiuj link
Bezpłatne materiały dydaktyczne dla Ciebie i Twoich nauczycieli
Pobierz materiały

Trzeba dostosować się do wymogów współczesnego świata – mówi Dorota Żbikowska, dyrektorka Żłobka Miejskiego w Sierpcu

Żłobek Miejski w Sierpcu to jedyna instytucja opieki nad dziećmi do lat 3 w tej gminie. Ta dość młoda, bo zaledwie 5-letnia placówka, dzięki staraniom dyrektorki, pracy całego zespołu oraz przychylności włodarzy za dwa lata zyska nową siedzibę, w której miejsce znajdzie dwa razy więcej dzieci niż obecnie. Kierująca żłobkiem Dorota Żbikowska opowiedziała nam, dlaczego jej placówka, pomimo braku konkurencji, stawia na opiekę na wysokim poziomie, jak współpracuje z lokalnymi władzami i jak przekonała urząd o tym, że dobra aplikacja do zarządzania to obowiązkowe narzędzie w każdej placówce.

Spis treści:

Szczęśliwe miejsce

Kiedy pięć lat temu rozpoczynaliśmy naszą działalność, startowaliśmy praktycznie od zera. Zaadaptowaliśmy parter starego budynku na potrzeby żłobka, początkowo dla 24 dzieci, korzystając ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego. Z czasem udało nam się zwiększyć liczbę miejsc do 30.

To, co wyróżnia nasz żłobek, to przede wszystkim rodzinna atmosfera. Staramy się, by było to naprawdę przyjazne miejsce – zarówno dla dzieci, jak i dla personelu. Kładziemy nacisk na poczucie bezpieczeństwa i spokój. Czerpiemy pełnymi garściami z metody Montessori, stawiamy też na kontakt z przyrodą i ekologię. Niezwykle cieszy mnie widok  naszego rozrastającego się ogrodu, który z roku na rok staje się coraz piękniejszy, szczególnie, że w zespole mamy pasjonata ogrodnictwa, który potrafi o tę zieleń dobrze zadbać.

Pracujemy w systemie grup mieszanych wiekowo, po 15 dzieci w każdej. To rozwiązanie wynika z możliwości lokalowych, ale przynosi też dużo dobrego dzieciom – młodsze szybciej się usamodzielniają, a starsze rozwijają w sobie opiekuńczość i uczą się cierpliwości. 

Najlepszym dowodem na to, że obraliśmy właściwy kierunek, jest ogromne zainteresowanie naszym żłobkiem. W tym roku na 23 wolne miejsca złożono około 60  wniosków, a na liście rezerwowej czeka 34 dzieci. Szczególnie cieszy mnie fakt, że rodzice wracają do nas z młodszym rodzeństwem naszych podopiecznych – to chyba najlepsza rekomendacja.

Kobieta pracująca

Chociaż z wykształcenia jestem nauczycielem, moja droga zawodowa wiodła przez różne obszary. Owszem, pracowałam jako nauczycielka, ale nigdy nie osiadłam na dłużej w jednej placówce, byłam też dziennikarką, redaktorką w regionalnej gazecie, prowadziłam stowarzyszenie, własną działalność gospodarczą, a w końcu trafiłam do Wydziału Oświaty Urzędu Miejskiego w Sierpcu. Generalnie żadnej pracy się nie boję i mam takie poczucie, że musiałam się zajmować tymi wszystkimi rzeczami, żeby zebrać doświadczenie i wylądować w tym miejscu, w którym jestem teraz, ale czuję że to nie koniec drogi. 

Po kilku latach mojej pracy w Urzędzie Miasta ogłoszono konkurs na dyrektora nowo powstającego żłobka miejskiego. Jak się okazało, nikt do niego nie przystąpił. To była dla mnie fantastyczna okazja. Zgłosiłam się i zostałam dyrektorem nowej placówki.

Dyrektorka z wizją

Stworzenie przestrzeni dla małych dzieci i wspieranie rodziców było moim marzeniem. Kilka lat wcześniej, po urodzeniu pierwszego dziecka, założyłam Stowarzyszenie Mama   lokalną grupę wsparcia, uczestniczącą też w życiu szerszej społeczności. Nie tylko się wspierałyśmy, ale też edukowałyśmy. W tym czasie jako prezeska, przez rok uczestniczyłam szkoleniu Instytutu Małego Dziecka im. Astrid Lindgren w Poznaniu dla liderek NGO. Wizja dziecka oraz placówki z jaką się tam spotkałam zafascynowała mnie. 

Co ciekawe, na działania Stowarzyszenia Mama próbowałam wówczas zdobyć dokładnie ten lokal, w którym teraz funkcjonuje nasz żłobek. Wtedy się nie udało, ale kiedy po 10 latach stanęłam w tym miejscu, już jako dyrektor żłobka, to było coś niesamowitego. Do tej pory mnie to wzrusza…

Żłobek zamiast chodników

Czasami żartuję, że jestem „niewygodnym dyrektorem". Kiedy rozmawiam z radnymi, często mówię wprost: „To w waszych rękach jest decyzja o zwiększeniu liczby miejsc. Możecie przeznaczyć środki na budowę żłobka zamiast na chodniki, ja swoją część roboty zrobiłam”.  Paradoksalnie chyba właśnie dzięki tej szczerości mam bardzo dobre relacje z samorządowcami.

Mam taki charakter, że potrzebuję nowych wyzwań. Ostatnio usłyszałam od burmistrza: „Nie mogę ci dać wszystkiego od razu, bo będziesz się nudziła”. I coś w tym jest. Z czasem jednak nauczyłam się mądrze dobierać swoje bitwy. Przestałam „kopać się z koniem”, bo wiem, że są tematy, na które nie mam bezpośredniego wpływu. Mogę komunikować potrzeby, monitorować proces pozyskiwania środków i aktywnie w nim uczestniczyć. Ale nawet mając najlepsze relacje z włodarzami, nic bym nie wskórała, gdyby ich wizja była zupełnie inna.

Tym bardziej cieszy mnie fakt, że dzięki decyzjom lokalnych władz, za dwa lata będziemy mogli przyjąć 75 dzieci w nowoczesnym budynku, zaprojektowanym specjalnie pod nasze potrzeby. 

Aplikacja na miarę potrzeb

Od samego początku cieszyłam się zaufaniem burmistrza, ale wiadomo – nowa placówka, wiele rzeczy trzeba było powoli wypracować. Na początku ograniczające były finanse, pani skarbnik mocno nam się przyglądała. Musiałyśmy pokazać, co potrafimy, a dopiero potem mogłyśmy zacząć szukać narzędzi, które mogłyby usprawnić naszą pracę. 

To, co chciałam usprawnić od samego początku było „ogarnięcie” zgłoszeń nieobecności dzieci Próbowałyśmy to robić telefonicznie, SMS-owo – to była orka na ugorze. Potem podjęłyśmy współpracę z pewną aplikacją online, ale ona była mało intuicyjna i nie rozwiązywała wszystkich naszych problemów. Aplikację LiveKid znam z polecenia od koleżanki, także dyrektorki żłobka. Od razu rzuciło mi się w oczy, że to fajna, intuicyjna aplikacja. 

Okazało się, że w LiveKid jest też świetne podejście do klienta i możliwość dostosowania warunków współpracy do specyfiki sektora publicznego. Udało mi się odpowiednio porozumieć w kwestii płatności za aplikację i dzięki temu korzystamy z LiveKid już ponad 2 lata.  

LiveKid i koniec dyskusji

W instytucjach samorządowym każda wydana złotówka musi mieć swoje uzasadnienie. Pani skarbnik od początku bacznie nam się przyglądała. Regularnie dzwoniła, dopytywała, sprawdzała, czy wszystko się zgadza. 

Często dyskutowałyśmy o tym, w jaki sposób powinny się mieć dochody żłobka do naszych wydatków, na które otrzymujemy pieniądze z urzędu. Podczas jednej z takich rozmów pani skarbnik zasugerowała: „no ale pewnie zdarzają się przypadki, że rodzic się pomyli, nie zdąży zgłosić nieobecności…”. Wówczas krótko odpowiedziałam:

„U mnie się takie rzeczy nie zdarzają, ponieważ mam aplikację. Rodzic jest odpowiedzialny za to, co zaznacza i absolutnie nie ma takiej opcji”. 

Tak skończyła się nasza dyskusją. Od tego momentu słyszę, że inne miejskie jednostki  też wprowadziły tego typu rozwiązania . Wygląda na to, że zostałam prekursorką w naszym mieście.

Bezproblemowo i przyjemnie

Dzięki LiveKid udało nam się rozwiązać lub znacznie uprościć kilka podstawowych spraw. Przede wszystkim rozliczenia. Mamy zdecydowanie mniej roboty, a wszystko się zgadza. Rodzice mają dodatkowe ułatwienie w postaci płatności przez aplikację.

Po drugie komunikacja z rodzicami, z której dużo korzystają opiekunki. Rodzice mogą się dowiedzieć, jak dziecko funkcjonowało w placówce: czy i ile zjadło, jak spało, czy byliśmy na spacerze, a nawet czy maluch zrobił siusiu i kupkę. Dla rodziców jest oczywiste, że do komunikacji w żłobku używamy aplikacji. Mamy od nich informację zwrotną, że korzystanie z LiveKid jest dla nich bezproblemowe, a dzięki systemowi są zawsze na bieżąco i naprawdę mają wszystko w jednym miejscu. 

Dla mnie bardzo ważna jest też po prostu przyjemność użytkowania, kolorowy, intuicyjny interfejs i to, że system cały czas się rozbudowuje i pojawiają się nowe funkcje. 

Nie tylko aplikacja

Ciekawe jest to, że LiveKid to nie tylko aplikacja, ale również konsekwentnie budowana od lat społeczność. W tym roku postanowiłam zobaczyć z bliska jak ona wygląda i wybrałam się na Konferencję Edu Experience. Mimo iż była ona skierowana głównie dla dyrektorów placówek niepublicznych, udało mi się z niej całkiem sporo wyciągnąć dla siebie. 

Bardzo podobała mi się część warsztatowa. Lubię tę formułę, bo pozwala spojrzeć z różnej perspektywy i jest naprawdę rozwojowa. NIezwykle ciekawe i dające do myślenia było też wystąpienie Róży Szafranek dotyczące komunikacji z młodym pokoleniem.

Na EduExperience urzekła mnie atmosfera i ludzie – ciekawa była wymiana doświadczeń z dyrektorami prowadzącymi placówki prywatne. Ale przede wszystkim byłam pod wrażeniem poziomu organizacyjnego tego wydarzenia. 

Stare dobre małżeństwo

Czuję się naprawdę szczęśliwa jako dyrektorka żłobka. Lubię organizować, brać odpowiedzialność, nie boję się podejmować decyzji czy trudnych rozmów.

Dla mnie to jest naturalne środowisko. Cały czas się też rozwijam i uczę, szczególnie pracy z ludźmi. 

Moja kadra to 6 opiekunek, woźna oddziałowa, osoba sprzątająca i referentka do spraw administracyjnych. Na zlecenie zatrudniam jeszcze pielęgniarkę, pracownika gospodarczego i osobę od zajęć językowych. W tej chwili pracuje mi się z nimi bardzo dobrze. Początki nie były łatwe, musiałyśmy się „dotrzeć”. Ale po tych pięciu latach wiemy już o sobie dużo i śmiejemy się, że jesteśmy jak stare dobre małżeństwo.

Jestem ich szefową, ale też dużo się od nich uczę. Przede wszystkim doceniania – moich pracowników, ale też siebie. Czasem myślę, że między innymi po to tutaj jestem. 

Baner

Udostępnij stronę:

Skopiuj link
KształtyKształty