Szymon Brymora, logotypy przedszkoli
Wypróbuj LiveKid

Udostępnij stronę:

Skopiuj link
Bezpłatne materiały dydaktyczne dla Ciebie i Twoich nauczycieli
Pobierz materiały

Prowadzenie przedszkoli to najlepsze szkolenie w życiu – mówi Szymon Brymora, właściciel przedszkoli Wesołe Krasnale i Kropka w Warszawie

Szymon Brymora ukończył zarządzanie i przez wiele lat zajmował się zarządzaniem nieruchomościami komercyjnymi. Właściciel sieci przedszkoli Wesołe Krasnale oraz Kropka w Warszawie opowiedział nam, jak trafił do tej zdominowanej przez kobiety branży, czego nauczyło go zarządzanie placówkami i jakie jest jego podstawowe narzędzie pracy.

Spis treści:

Mężczyzna w kobiecym biznesie

Zawsze otaczały mnie kobiety. Dobrze się wśród nich czuję i myślę, że rozumiem jej lepiej niż statystyczny mężczyzna. Już podczas  studiów, podczas różnych spotkań czy imprez, często przesiadywałem w kobiecym gronie. Dzisiaj jestem tatą dwóch córek. Teraz mają już niemal 7 i 9 lat, i są już w szkole, ale historia z przedszkolem zaczęła się właśnie od nich. Kiedy pierwsza z nich pojawiła się na świecie, postanowiłem coś zmienić w swoim życiu – chciałem być obecnym i zaangażowanym rodzicem. Na jakiś czas w ogóle zrezygnowałem  z pracy zawodowej i towarzyszyłem córce.

Następnie, zacząłem projektować, produkować i sprzedawać meble. Całkiem nieźle to szło, ale i tak miałem jeszcze trochę wolnego czasu. Kiedy więc córka poszła do przedszkola, zaangażowałem się w życie przedszkolne. Placówkę, do której ją posłaliśmy prowadziła przyjaciółka mojej żony. Zacząłem tam pomagać, chciałem to przedszkole ulepszać, zmieniać. W końcu dotarłem do „papierów” placówki i, po przejrzeniu ich, poradziłem właścicielce, że przydałby jej się wspólnik, który pomógł by w kwestiach zarządczych i organizacyjnych.

Oferta nie do odrzucenia

Ona przyszła do mnie na drugi dzień i powiedziała: „Ty będziesz moim wspólnikiem”. Potrzebowałem ok. 3 dni, żeby się zastanowić czy ja w ogóle tego chcę. Ale finalnie to była oferta nie do odrzucenia, bo ta naprawdę niewiele ryzykowałem. Jak już się za to zabrałem, to okazało się, że jednak projekt ten wymaga dużego zaangażowania i inwestycji. Wspólnie z żoną zakładaliśmy więc rękawy i wzięliśmy się do roboty. Dużo rzeczy trzeba było pozmieniać, zaczynając od tak podstawowych spraw jak remont placu zabaw, który był jednym wielkim… klepiskiem.

Potem przyszedł COVID. Wszystko się zamykało, więc ja stwierdziłem, że… trzeba kupować. Kupiłem więc trzy kolejne przedszkola; dwa na Ursynowie i jeden na Mokotowie. To już był hardcore, bo niby to samo miasto, a jednak oczekiwania kadry i rodziców co do przedszkola całkiem odmienne. W Wawrze brakuje miejsc w placówkach, zaś na Ursynowie i Mokotowie, na każdym rogu jest…żabka i żłobek lub/i przedszkole.

Początki były super, ale z nadejściem nowego roku przedszkolnego połowa rodziców zrezygnowała. Mieliśmy duże kłopoty finansowe, to był trudny czas. Ale to doświadczenie wiele mnie nauczyło…

Najlepsze szkolenie w życiu

Ten rynek oczywiście bywa trudny, ale ja teraz już tego tak bardzo nie doświadczam. Dla mnie prowadzenie przedszkoli to najlepsze szkolenie w życiu. Na tę chwilę nie umiem sobie wymyślić czegoś trudniejszego w naszej, polskiej rzeczywistości. Natomiast myślę, że jeżeli podejdziemy do każdego wyzwania w naszym życiu z poziomu ciekawości, to nic nas nie zabije. Ani COVID, ani konflikt zbrojny na Ukrainie ani inflacja. 

Jest już dużo lepiej 

Finalnie teraz jest znacząco inaczej i chętnie rozważę zakup lub otworzę kolejne placówki oświatow, które tak jak Wesołe Krasnale i Kropka, będą placówkami uważnościowymi, profesjonalnymi i integracyjnymi. Zmodyfikowalismy częściowo nasze podejście. Zaprosiłem i nadal zapraszam do współpracy ludzi mądrzejszych ode mnie w kwestiach opieki nad dziećmi czy współpracy z rodzicami. Mam wspaniałe specjalistki: panią psycholog – Magdalenę Kawę i panią pedagog specjalną – Agnieszkę Krych, które świetnie  „ogarniają”, i do których mam ogromne zaufanie. W wielu kwestiach rozumiemy się bez słów. Dzięki temu mogę tę rozmowę prowadzić siedząc na plaży z moim córkami.

Baner Dlaczego LiveKid

LiveKid – podstawowe narzędzie w pracy 

Pomaga też w tym aplikacja, która pozwala na doskonałą komunikację i upraszcza wiele spraw i zadań. W moim pierwszym przedszkolu, jeszcze zanim je przejąłem, była aplikacja, która działała tak słabo, że w ogóle nie wiadomo, po co była

Ja chciałem mieć aplikację przede wszystkim jako komunikator i platformę do udostępniania zdjęć. Z tego poziomu rozpocząłem współpracę z LiveKid. Ale tak naprawdę system najbardziej przydał mi się przy tych kolejnych placówkach, które przejąłem. 

Kiedy zobaczyłem, jak wygląda tam arkusz excelowy do rozliczania posiłków, to złapałem się za głowę. Formuły nie liczyły się od miesięcy, okazało się, że panie wpisywały liczby „z ręki”, na boku korzystając z kalkulatora. 

Mimo to spotkałem się z oporem przy wprowadzaniu aplikacji. Musiałem chwilę z kadrą „podialogować” i finalnie zadecydować za nie. Ale teraz oczywiście nikt nie jest w stanie sobie wyobrazić, jak można było funkcjonować bez tego.

LiveKid to dla mnie podstawowe narzędzie w pracy przedszkola. Dobra i bieżąca komunikacja to clue dla rodziców. Dla mnie z kolei rachunki to jest naprawdę super sprawa. To, że nie muszę otwierać Excela i po prostu widzę saldo danego dziecka, mogę wystawić rachunek za dodatkowe zajęcia czy wycieczkę, wystawić fakturę jednym kliknięciem. Dużo ułatwiła też opcja automatycznego naliczania odsetek. 

Personel pod kontrolą

Bardzo ważną funkcją LiveKid są dla mnie też grafiki personelu. Co miesiąc analizuję raporty i weryfikuję ich wykonanie względem założeń. Dzięki temu, że mam realne godziny przyjścia i wyjścia pracowników, nie mam wątpliwości co do np. nadgodzin. Finalnie pozwala mi to robić sensowne plany na następne miesiące, żeby jak najlepiej „wykorzystać” godziny pracy naszych specjalistów, naszej kadry. Bo jeśli np. powtarza się sytuacja, że siedem nauczycielek przypada na czwórkę dzieci, to wolałbym, żeby część z nich w tym czasie pojechała na szkolenie albo do innej placówki.

System do zarządzania jest dla mnie ważny też dlatego, że już teraz nie mam kontaktu ze wszystkimi, nie jestem wszędzie i zawsze. Mam panie wicedyrektorki, koordynatorki i specjalistki. Dzięki aplikacji mam jednak dostęp do niezbędnych informacji.

Zmiana to życie 

W moich placówkach wciąż się coś zmienia, w tym kadra. Ale nie uważam, żeby było to coś złego. Zaakceptowałem ten fakt i tak też rozmawiam z nowymi rodzicami. Kiedy pytają mnie, czy będą się zmieniali nauczyciele, odpowiadam uczciwie, że tak, że to tylko kwestia czasu. Bo to jest normalne w tej branży. A nie zdażyło mi się jeszcze, żeby kadrowa zmiana wyszła na gorsze. Chcemy się rozwijać i być coraz lepsi. I to też jest zmiana. Bo zmiana to życie.

Baner aplikacji LiveKid
KształtyKształty