zdjęcie dyrektorki przedszkola i logo placówki
Wypróbuj LiveKid

Udostępnij stronę:

Skopiuj link
Bezpłatne materiały dydaktyczne dla Ciebie i Twoich nauczycieli
Pobierz materiały

Nigdy nie jest za późno, żeby się uczyć nowych rzeczy – przekonuje Irena Ludew, emerytowana nauczycielka i dyrektorka przedszkola

Mimo osiągnięcia wieku emerytalnego pani Irena Ludew nigdy nie przestała się uczyć, nie boi się nowych wyzwań, również tych technologicznych. Całe życie pracowała z dziećmi, a przez ostatnie trzy lata była też dyrektorem Społecznego Przedszkola Promyczek w Kwidzynie. Opowiedziała nam, jak to jest zostać szefową swoich koleżanek z pracy, dlaczego ludzie zaczepiają ją na ulicy, a także, jak LiveKid ułatwił jej pracę na stanowisku dyrektora.

Spis treści:

Nowoczesne przedszkole

Promyczek to jedno z najbardziej nowoczesnych przedszkoli w mieście. Jest ono zainspirowane przedszkolami w Szwecji, co jest skutkiem współpracy Kwidzyna z miastem Olofström. Jest to więc parterowy budynek z siedmioma salami w różnych kolorach, do których prowadzą korytarzem „ścieżki” z kafelek w tym samym kolorze. W budynku są też dwa wypełnione roślinnością patia. Na jednym jest założona ścieżka sensoryczna dla dzieci, a na drugim są planowane stoliki, przy których będzie można prowadzić zajęcia czy zjeść posiłek.

Nasze przedszkole przechodziło różne zawirowania organizacyjne. Było samorządowe, później prywatne, a obecnie jest to placówka społeczna, prowadzona, razem z kilkoma innymi w mieście, przez Kwidzyńskie Stowarzyszenie Oświatowe.

Po drugiej stronie lustra

Pracuję w przedszkolu już od 40 lat, z czego przez większość czasu byłam nauczycielem. Praca z dziećmi to moje powołanie. Dyrektorem byłam zaledwie ostatnie 3 lata. Jako że od jakiegoś czasu byłam w przedszkolu prawą ręką dyrektora, kiedy nastąpiły ostatnie zmiany, właśnie mnie zaproponowano objęcie kierownictwa placówki. Nie stanowiły dla mnie większego wyzwania sprawy organizacyjne czy biurokratyczne, tym bardziej, że wcześniej ukończyłam też studia podyplomowe z zarządzania. 

Wyzwaniem natomiast okazało się zostanie szefową swoich dotychczasowych koleżanek z pracy. Nagle znalazłam się po drugiej stronie. I to jest bardzo trudna strona. Dużo łatwiej jest wejść jako osoba zarządzająca w obce środowisko. Nie jest łatwo egzekwować wykonanie pewnych zadań w momencie, kiedy moi pracownicy traktują mnie jak koleżankę. Tak więc musiałam sobie wypracować model współpracy i znaleźć w tym równowagę.

Dużo wsparcia znalazłam w grupie dyrektorów innych placówek w Kwidzynie. To nie jest duże miasto i wszyscy się znamy. Kiedy Kwidzyńskie Stowarzyszenie Oświatowe powołało czterech nowych dyrektorów, od razu zorganizowaliśmy spotkanie i integrację. 

Pani Irenko, czy Pani mnie pamięta? 

Zawsze uwielbiałam pracę z dziećmi. Całe życie poszerzałam swoją wiedzę i umiejętności pedagogiczne na różnych kursach, warsztatach czy podczas kolejnych studiów. Miałam między innymi to szczęście rozwijać się pod okiem profesor Bogdanowicz, autorki Metody Dobrego Startu.  

Jednak zawsze to przede wszystkim dzieci pobudzały mnie do działania. Nieraz inspirowały konkretne zajęcia czy kierunek pracy. Tak więc czasem to był po prostu spontan. Jestem tyle lat w zawodzie i mam kontakt ze swoimi pierwszymi wychowankami. Często idąc ulicą, słyszę nagle od kogoś: „Pani Irenko, czy Pani mnie pamięta?”. Ja ich czasami nie rozpoznaję, bo jednak bardzo się zmieniają, ale oni mnie pamiętają. 

Największą nagrodą jest dla mnie uśmiech dzieci i to, że później o mnie pamiętają. 

Śmiejemy się z mężem, że kiedy gdzieś wyjeżdżamy, jesteśmy nad morzem czy w górach, zawsze trafi się ktoś, kto mnie rozpozna. Mąż mówi mi czasem w żartach: „Z tobą nie można nigdzie wyjeżdżać, bo ciebie wszyscy znają”. 

Ogromną radość daje mi też, kiedy słyszę od rodziców dzieci, które już odeszły z przedszkola, że wciąż jestem dla nich autorytetem. Że dziecko, które chodzi już do szkoły, mówi w domu: bo to Pani Irenka mnie nauczyła”. To są dla mnie najpiękniejsze i najważniejsze słowa. 

Strach ma wielkie oczy

Kiedy zostałam dyrektorką przedszkola, po jakimś czasie trafiłam na LiveKid. Trochę sobie podglądałam wersję próbną, przeglądałam stronę internetową, potem ktoś do mnie zadzwonił. Kusiła mnie aplikacja, ale jednak trochę się obawiałam, że sobie nie poradzę. Nawet kiedy moja młodsza koleżanka, dyrektorka z innego przedszkola, podjęła decyzję i wprowadziła aplikację. W pewnym wieku człowiek boi się wszystkich takich informatycznych rzeczy… 

Kiedy w końcu się zdecydowałam była już połowa roku szkolnego. Mimo obaw z różnych stron, w trakcie korzystania okazało się, że aplikacja jest tak wygodna i tak bardzo odciąża też nauczycieli, że pomyślałam sobie tylko: 

Czemu ja wcześniej tego nie miałam?

Dziennik elektroniczny to rewelacja

Korzystamy z wielu funkcji w LiveKid. Ogłoszenia, galeria zdjęć, jadłospisy, faktury – to jest codzienność. Bardzo podobają mi się też materiały dydaktyczne. Dla nauczycieli zdecydowanie jednym z największych ułatwień jest dziennik elektroniczny. Świetna jest możliwość wybrania różnych wydawnictw, ale też wprowadzenia swojego programu.  

Dla mnie to też było super rozwiązanie! Dyrektor i tak zawsze ma sporo spraw na głowie, a dzięki aplikacji nie musi chodzić po salach, zbierać dzienników. Od razu widać wpisy, można dać komentarz, uwagę. W jednym miejscu można kontrolować wszystko!

Płynny przepływ informacji

Super w aplikacji jest też zorganizowana komunikacja. Nie tylko z rodzicami, ale też pomiędzy dyrektorem i nauczycielami. Nie muszę biegać po salach, żeby przekazać jakąś informację. Cenne jest też to, że jako dyrektor mogę podglądnąć całą korespondencję z rodzicami, która wychodzi z przedszkola. Wiem, jakie są zapytania, odpowiedzi, jakim kto się posługuje językiem. 

Mam panowanie nad całym procesem i mogę też kontrolować pracę nauczycieli pod tym kątem. 

Mamy w Promyczku też swoją kuchnię, także bardzo ważne są dla nas wcześniejsze informacje o nieobecności dziecka. Dzięki aplikacji działa to bardzo sprawnie i możemy sobie dobrze zaplanować zakupy i zamówienia. 

„Pyk” i wszystko idzie

Kwestią rozliczeń u nas w przedszkolu zajmuje się intendentka. Od kiedy mamy aplikację jest bardzo zadowolona. Wcześniej fakturowanie, nawet za pomocą programu komputerowego, zajmowało bardzo dużo czasu. Teraz wszystko nalicza się automatycznie, a ona robi jedno kliknięcie i „pyk”, i wszystko idzie do rodzica. Dużo osób też płaci przez aplikację, więc rzadziej pojawia się problem opóźnienia w płatnościach. To jest naprawdę duże ułatwienie. 

Wyzwania robią cuda

Czasem osoby w okolicach sześćdziesiątki czują, że dla nich jest już za późno na uczenie się nowych rzeczy. Ja jestem inna. Zawsze byłam aktywna i miałam pasję do uczenia się. Dlatego mój pierwszy strach, że sobie nie poradzę z aplikacją, szybko się rozwiał i zastąpiło go myślenie: „Nie mogę być gorsza, ja też to potrafię!”

Przyznaję, że wiele wsparcia zawsze dostawałam od zespołu LiveKid. Z osobami w pewnym wieku trzeba trochę inaczej rozmawiać, tu nie jest ważny pośpiech, trzeba mieć cierpliwość. 

Bardzo się zżyłam z moją opiekunką, panią Agnieszką, i przez jakiś czas byłam przekonana, że tylko ona potrafi mi pomóc. Jak kiedyś jej nie było, nie chciałam z nikim innym rozmawiać. Ale przejął mnie sympatyczny młody człowiek i rzeczywiście wszystko mi wytłumaczył. Śmiałam się potem, że niepotrzebnie tak się uczepiłam pani Agnieszki, skoro każda osoba z zespołu może mi pomóc.

Baner aplikacji LiveKid

Udostępnij stronę:

Skopiuj link
KształtyKształty