LiveKid to cały system wsparcia dyrektora – podkreśla Edyta Chołota, prowadząca żłobki „Koszałki Opałki” w Lublinie

Opublikowano
2 lipca, 2025
logo żłobka i zdjęcie właścicielki

Edyta Chołota prowadzi dwa żłobki w Lublinie pod wspólną nazwą „Koszałki Opałki”. Pierwszy z nich otworzyła tuż po narodzinach córki – dosłownie 68 kroków od swojego domu – realizując tym samym marzenie, które towarzyszyło jej od dzieciństwa. Dziś w jej placówkach opiekę znajduje aż 90 dzieci, a zgrany zespół tworzy 14 oddanych osób.

W rozmowie opowiedziała nam, dlaczego rzuciła inną branżę dla pracy z maluchami, jak to jest zarządzać zespołem, który naprawdę się lubi, oraz jak zmieniło się jej życie, odkąd przełamała swój opór przed technologią i zaufała aplikacji LiveKid.

Zawsze wśród dzieci

Dzieci zawsze były wokół mnie. Mam cztery siostry, więc zawsze trochę „niańczyłam” te młodsze. Potem opiekowałam się dziećmi tych starszych. U nas w domu zawsze było pełno dzieci. Kiedy moja mama, patrząc jak biegamy po ogrodzie powiedziała: „Jak Ty nie będziesz miała kiedyś przedszkola, to się zmarnujesz”. Poszłam tym tropem, bo skończyłam studia pedagogiczne w Krakowie. Kiedy po studiach przeprowadziłam się do Lublina, nie udało mi się jednak znaleźć pracy w zawodzie i na parę lat wylądowałam w sprzedaży. Przemęczyłam się, ale kiedy na świat przyszła córka, stwierdziłam, że nie chcę wracać do takie pracy. Chciałam robić coś, co dla mnie ma sens, coś z dziećmi. 

Wtedy mój mąż rzucił: A może żłobek?. No, może… Ale swój żłobek. I tak się zaczęło! Znaleźliśmy lokal niedaleko – dokładnie 68 kroków – od domu, udało się zdobyć dotację z programu Maluch+, wyremontowaliśmy i ruszyliśmy z pierwszą placówką. Na początku pracowałam jako opiekunka, zatrudniłam osobę z doświadczeniem do ogarniania administracji, ale z czasem przejęłam obowiązki dyrektorskie. Potem przyszedł czas na drugą placówkę – tym razem w nowym lokalu, który od razu był przygotowany dla nas pod żłobek.

Koszałki Opałki

Aż trudno mi uwierzyć, że swój pierwszy żłobek założyłam już prawie 10 lat temu. Tworząc to miejsce, miałam z tyłu głowy moją córkę, która będzie do niego chodziła. Dziewczyny, które są ze mną od początku, do dzisiaj się śmieją, że „szefowa otwierała żłobek z córką na piersi”. I tak było! 

Nie spodziewałam się, że kiedyś pod moją opieką będzie aż 90 dzieci. To pokazuje zaufanie jakim darzą nas rodzice i jakość, jaką prezentujemy, bo w Lublinie naprawdę mamy sporą konkurencję. Koszałki opałki to miejsce z sercem – bardzo dziecięce, pełne radości i troski o najmłodszych.

Pamiętam, jak któregoś dnia pani z urzędu przyszła na kontrolę i powiedziała: „Wy to już standardy spełniacie, tu się nie ma o co martwić”. Taki komentarz to ogromne uznanie dla całego naszego zespołu. Bo to właśnie zespół jest największą siłą Koszałków.

Gorąca czekolada i zimna lemoniada

Mam wspaniały zespół. Kilka osób pracuje ze mną od samego początku, ale nawet jeśli pojawiają się zmiany – bo wiadomo, każdy czasem szuka swojej drogi – to zawsze udaje się stworzyć zgraną ekipę. Mamy po dwie opiekunki na każdą z trzech grup w obu placówkach, do tego jedna ciocia wspomagająca – razem 14 osób.

Wszystkie dziewczyny mają kwalifikacje i równo dzielą się opieką nad dziećmi. Ale najważniejsze jest to, że one po prostu… się lubią. Gdy przychodzi piątkowe popołudnie, często wychodzą razem – zimą na gorącą czekoladę, latem na lemoniadę. Po tylu godzinach razem mają jeszcze ochotę pogadać i pobyć ze sobą. Dla mnie to największa satysfakcja jako dyrektorki.

Zmiana na lepsze

Nie ukrywam – do nowinek technologicznych zawsze podchodziłam raczej sceptycznie. Twierdziłam, że nie potrzebuję aplikacji do zarządzania, bo radziłam sobie bardzo dobrze bez niej. Myślałam: „Po co zmieniać coś, co działa?”. Ale cały czas słyszałam, że LiveKid tyle usprawnia i oszczędza czas, że – może trochę z przekory – stwierdziłam: „No dobra, to sprawdźmy, czy rzeczywiście!”. 

No i przepadłam! Absolutnie nie wyobrażam sobie teraz pracy bez aplikacji. Jestem bardzo zadowolona i – chociaż konkurencyjne aplikacje oferują czasem niższą cenę – nawet nie chcę ich sprawdzać. LiveKid jest naprawdę świetny!

Największą różnicę zauważyłam w rozliczeniach – kiedyś zajmowały nam cztery godziny. Serio. Rachunki, karteczki, kalkulatory… Dziś na jednej placówce zamykam temat w cztery minuty. To jest kosmos! Do tego świetna komunikacja z rodzicami – ogłoszenia, wiadomości – wszystko w jednym miejscu. A przy dwóch placówkach ogromną wygodą jest też możliwość kontaktu z pracownikami. Mogłam „wyrzucić” wszystkie inne aplikacje, bo wszystko mam w jednym miejscu i pod kontrolą.

System wsparcia dyrektora

Dzięki LiveKid wszystko działa płynnie. I co ważne – nie tylko dla mnie, ale też dla całego zespołu. Aplikacja pozwala nam na lepszą organizację pracy – na przykład dzięki temu, że wiemy, ile dzieciaków się pojawi danego dnia, możemy lepiej zaplanować dzień, dobrać aktywności czy przygotować odpowiednią ilość materiałów dydaktycznych

Bardzo doceniam też to, że za aplikacją stoją konkretni ludzie – zawsze pomocni, zaangażowani, reagujący na potrzeby. Obsługa klienta jest wspaniała – nie tylko odpowiadają na pytania i rozwiązują problemy, ale dbają o relacje. Nieraz zdarzyło się, że kiedy jakieś pytanie o aplikację miał rodzic, mój opiekun w LiveKid dzwonił do niego z pomocą. 

Do tego przybornik dyrektora z wzorami dokumentów, webinary, inspiracje, aktualności prawne – cała baza bardzo rzetelnej, przydatnej wiedzy, której nie muszę szukać po całym internecie. Czuję, że to nie tylko aplikacja, ale cały system wsparcia dla właścicieli i dyrektorów.

Czas na życie „pozażłobkowe”

Kocham to, co robię i jestem naprawdę szczęśliwym dyrektorem. Ale prawda jest taka, że prowadzenie żłobka to nie jest „8 godzin i do domu”. To bardzo angażujące i pochłaniające czas zajęcie. Dzięki LiveKid moja praca dyrektora stała się łatwiejsza i odzyskałam sporo czasu, który mogę poświęcić nie tylko żłobkowej, ale też mojej prywatnej rodzinie. Mogę wyjść z pracy i naprawdę być w domu – z dziećmi, mężem, a nie z głową pełną żłobkowych spraw. To bezcenne.

KształtyKształty