LiveKid jest bezkonkurencyjny – przyznaje Dorota Macieja warszawskiej Wyspy Przygód
Wyspa Przygód to żłobek i punkt przedszkolny w warszawskich Włochach. Placówka funkcjonuje od 20 lat, a od niecałego roku prowadzi ją Dorota Macieja, która opowiedziała nam o swojej krętej drodze do celu, jakim jest własny żłobek, jak ważne jest dla niej poczucie bezpieczeństwa i dlaczego zmieniła wcześniej funkcjonującą w placówce aplikację na LiveKid.
Spis treści:
- Powrót do korzeni
- Kręta droga na Wyspę Przygód
- Jak w domu
- Bezpieczeństwo i prywatność
- Klarowna komunikacja
- Aplikacja vs Excel
- LiveKid jest bezkonkurencyjny
Powrót do korzeni
Jako młoda dziewczyna chciałam zostać pracownikiem socjalnym, marzyła mi się też praca z dziećmi. Ale jakoś tak się ułożyło moje życie, że po studiach wybrałam drogę dającą spokój i finansową stabilizację. Po 16 latach pracy w jednej korporacji doszłam jednak do punktu, w którym postanowiłam diametralnie zmienić swoją ścieżkę zawodową i wrócić do tego, co tak naprawdę zawsze chciałam robić. Po prostu złożyłam wypowiedzenie, jeszcze nie mając gotowej alternatywy.
Powiedziałam sobie, że albo teraz, albo nigdy. Chciałam wrócić do korzeni i pracy z dziećmi.
Myślałam o prowadzeniu placówki - przedszkola albo żłobka - ale nie chciałam otwierać nowego miejsca, żeby nie musieć prowadzić tych wszystkich formalności. Trafiłam na placówkę z 20-letnią historią, którą jej właścicielka chciała odstąpić ze względu na przeprowadzkę. I tak w lutym przejęłam prowadzenie Wyspy Przygód.
Kręta droga na Wyspę Przygód
Zanim przejęłam żłobek, pracowałam też przez jakiś czas w Centrum Zdrowia Dziecka w Międzylesiu, i to mnie upewniło, że dokonałam dobrego wyboru. Że praca z ludźmi jest moim powołaniem. Rozpoczynam też pracę jako pracownik socjalny. Być może tak właśnie miało być, że nie poszłam w tym kierunku jako młoda dziewczyna, bo być może parę lat później szukałabym ucieczki w drugą stronę. Musiałam przejść swoją drogę, nabrać odporności psychicznej i takiego zwykłego doświadczenia życiowego, żeby teraz móc walczyć o swoje z pełną świadomością tego, w co się pakuję.
Przejmując funkcjonującą placówkę nie miałam poczucia, że coś ryzykuję. Co mogło pójść nie tak? Okazało się jednak, że zaczął się na mnie odbijać brak wcześniejszych działań promocyjnych. Świetnie działa marketing szeptany i przychodzą do nas rodzice dzieci, które już odeszły z placówki, żeby zapisać rodzeństwo. Ale najwidoczniej jak na warszawskie Włochy to jednak za mało. W tej chwili mamy w placówce tylko kilkoro dzieci, ale intensywnie działam promocyjnie, żeby zapełnić wszystkie miejsca.
Własny żłobek to było moje marzenie, za którym chodziłam od kilku lat, więc, mimo że sytuacja zmusza mnie do podjęcia równocześnie pracy etatowej jako pracownik socjalny, nie poddaję się, nie odpuszczam Wyspy Przygód.
Jak w domu
Specjalnie szukałam takiego miejsca, które nie będzie jakimś molochem, tylko będzie przypominało po prostu dom. Bardzo zależy mi na tym, żeby maluchy czuły się u nas bezpiecznie i swobodnie, żeby czuły się po prostu jak w domu.Najlepszą zapłatą jest to, jak dziecko, po które przychodzi już rodzic, odwraca się i idzie przytulić się do cioci.
Mamy czasem żartują, że są zazdrosne, ale tak naprawdę wiem, że daje im to poczucie bezpieczeństwa, wiedzą, że ich dziecko jest w dobrych rękach. Nie tylko to czuję instynktownie, ale wiem, z tego co mówią i jakie zostawiają nam opinie. To daje mi ogromną satysfakcję.
Praca z maluszkami wcale nie oznacza, że musimy codziennie, w każdej godzinie „coś” robić. Czasem po prostu spędzamy razem spokojnie czas, wychodzimy na plac zabaw czy na spacer. Dla mnie dużo ważniejsze niż to, czy w pełni zrealizujemy plan na dany dzień, jest to, żeby dzieci miały zapewnioną odpowiednią bliskość i czuły się bezpiecznie,
Bezpieczeństwo i prywatność
To poczucie bezpieczeństwa, zarówno dziecka jak i rodzica, jest dla mnie bardzo ważne. Bardzo pomaga mi w jego budowaniu LiveKid. Taką podstawową kwestią jest dla mnie możliwość udostępniania rodzicom zdjęć w aplikacji. Jestem przeciwna publikowaniu zdjęć dzieci w mediach społecznościowych, gdzie każdy ma do nich dostęp. Inne formy udostępniania są z kolei dosyć problematycznie i nieusystematyzowane.
Galeria zdjęć LiveKid jest dla mnie rozwiązaniem, które pomaga chronić wizerunek dziecka. Dzięki niej rodzice mają dostęp do zdjęć swoich pociech, a jednocześnie zachowują prawo do prywatności.
Lubię też rodzicom wysyłać zdjęcia maluchów w trakcie adaptacji. Z własnego doświadczenia wiem, że zdjęcie uśmiechniętego, spokojnego malucha przekonuje mamę, że wszystko jest w porządku bardziej niż jakakolwiek wiadomość słowna. I też mogę to zrobić w prosty sposób przez aplikację.
Klarowna komunikacja
Podoba mi się też w LiveKid ujednolicona komunikacja z rodzicami. Mam porównanie, jak to wygląda bez aplikacji, bo jestem w trójce grupowej w przedszkolu mojego syna. Trudno skanalizować wtedy tych wszystkich rodziców, każdy ma jakąś swoją ulubioną formę czy komunikator i ta komunikacja się po prostu „rozjeżdża”. W momencie, kiedy używamy aplikacji, rodzice nie wybierają tej formy – ona jest ustalona z góry, jasna i klarowna.
Tu nie ma takiej sytuacji, że coś do kogoś nie dotarło, bo ma wyłączone powiadomienia na komunikatorze. Ja wiem, że te wiadomości docierają. Używamy LiveKid do komunikacji we wszystkich sprawach, od szybkich powiadomień o pampersach czy chusteczkach po sprawy organizacyjne.
Aplikacja vs Excel
Bardzo usprawnia też moją pracę funkcja rozliczeń. Przyznam, że na początku miałam wątpliwości i… sprawdzałam aplikację Excelem. Kiedy już jej zaufałam, poustawiałam sobie odpowiednie szablony płatności i to faktycznie bardzo mi ułatwia życie. Jednym kliknięciem generuję rachunki, wystawiam wszystkie faktury. Nawet przy kilkorgu dzieciach w placówce, odzyskuję mnóstwo czasu, który mogę poświęcić na coś innego.
LiveKid jest bezkonkurencyjny
Moja poprzedniczka w Wyspie Przygód korzystała wcześniej z LiveKid, ale później z jakiegoś powodu zmieniła aplikację. Ja przejęłam placówkę z tym drugim systemem. Jako, że nie miałam dotąd doświadczenia z żadną aplikacją, ważnym głosem były dla mnie opiekunki. Zapytałam je więc, jak im się pracowało na jednym i drugim narzędziu, jakie były wrażenia rodziców. Usłyszałam wtedy, że zdecydowanie LiveKid jest bezkonkurencyjny.
Ta druga aplikacja była tańsza, ale ja po prostu wybrałam to, co jest bardziej korzystne i na czym lepiej się pracuje, czyli LiveKid.