Leśne przedszkole krok po kroku - zobacz jak powstała Leśna Akademia!
Sylwia Cała prowadzi Leśną Akademię - Przedszkole Niepubliczne, którego serce leży... w lesie, w którym dzieci spędzają na co dzień znaczną ilość czasu. Skąd pomysł na taki profil placówki? Jak wyglądają zajęcia i dlaczego bez aplikacji LiveKid Sylwia nie wyobraża już sobie prowadzenia przedszkola? Zapraszamy na wizytę w Leśnej Akademii!
W tej historii:
- Od jednej myśli do kolejnej
- Jak wygląda dzień w Leśnej Akademii?
- Zaczynamy od września!
- Pierwsze wrażenie
- Długa droga do LiveKid
- Oszczędność czasu
- Rachunki kiedyś a dzisiaj
- Trzy ulubione funkcje Sylwii
- Ratunek w trakcie pandemii
- Rodzice uwielbiają aplikację!
Od jednej myśli do kolejnej
Leśną Akademię otworzyłam w 2017 roku. To były czasy, kiedy byłam już mocno zagłębiona w pedagogikę outdoorową - w szczególności przedszkola leśne. Myślałam sobie - wow, to jest super sprawa!
Codzienne bycie w lesie, w otoczeniu przyrody jest czymś niesamowitym dla człowieka. Szczególnie, gdy dziecko się rozwija, a natura gwarantuje nieskrępowany czas zabawy, który daje dużo spokoju wewnętrznego.
I tak powoli, od jednej myśli do kolejnej doszłam do wniosku, że przecież mogę to zrobić we własnym zakresie! W Polsce takich przedszkoli wtedy było bardzo niewiele. Część z nich nie korzystała w ogóle z budynków. Ja nie chciałam porywać się na aż tak zaawansowaną opcję. Prowadziłam już od pięciu lat moją pierwszą placówkę - Akademię Uśmiechu. Wiedziałam, że bez dotacji będzie mi bardzo trudno i to był kolejny powód, dla którego wolałam jednak pokierować się w stronę mniej zaawansowanej opcji leśnego przedszkola.
Jak wygląda dzień w Leśnej Akademii?
Nasz dzień w Leśnej Akademii ma pewną strukturę, której się trzymamy. Nie jest to ścisły plan, ale swego rodzaj rytm dnia, który u nas funkcjonuje. Przedszkole otwieramy o 7:30 - po zejściu się dzieci zjadamy śniadanie i wychodzimy do lasu! Drugie śniadanie dzieci zabierają ze sobą w leśne wędrówki. Potem wracamy na obiad, a po obiedzie niejednokrotnie znowu wychodzimy do lasu, lub zostajemy w ogródku. Zimą oczywiście spędzamy więcej czasu w salach, ale kiedy tylko pogoda na to pozwala, korzystamy z bliskości natury.
Zaczynamy od września!
Właśnie świętujemy rocznicę z LiveKid! Aplikację wdrożyłam rok temu w sierpniu. Ale moja droga do współpracy z LiveKid była dość długa, ponieważ nałożyło się na nią wiele wydarzeń życiowych. Zdecydowałam się na wdrożenie w sierpniu dlatego, że my w przedszkolach poniekąd też żyjemy rokiem szkolnym. Wakacje teoretycznie są zatem czasem spokojniejszym - choć w praktyce oczywiście wygląda to zupełnie inaczej, bo też realizujemy wtedy zupełnie inne zadania niż w ciągu roku szkolnego.
Przy wprowadzaniu takich zmian chyba dużą rolę odgrywają przyzwyczajenia - dietę zazwyczaj zaczyna się od poniedziałku, albo od następnego miesiąca. I u mnie też tak było - wrzesień wydawał się idealnym momentem na start pracy z aplikacją.
Pierwsze wrażenie
Moja historia z LiveKid tak naprawdę sięga trzy lata wstecz. Koleżanka, która mnie akurat zastępowała, zadzwoniła do mnie i opowiedziała mi o tym, że odwiedził nas ktoś z LiveKid, żeby pokazać aplikację. Już wtedy bardzo jej się spodobała i namawiała mnie, żeby umówić kolejne spotkanie w tej sprawie. Spotkanie rzeczywiście się odbyło i również byłam pod wrażeniem aplikacji!
Długa droga do LiveKid
Niestety był to też czas, kiedy urodziłam moje drugie dziecko. Dla mnie bardzo trudny - byłam wyczerpana i odwlekałam każdą nową rzecz, włączając w to wdrożenie aplikacji. Do tematu wróciłam zatem po raz kolejny zimą, gdy czułam się już lepiej. I byłam umówiona na prezentację w marcu - a tu okazało się, że przedszkola muszą zostać zamknięte na skutek pandemii. Nie byłam pewna, co będzie dalej z moim przedszkolem - więc znów musiałam się wstrzymać. Gdy tylko sytuacja się uspokoiła, od razu wróciłam do rozmów z LiveKid. Co ciekawe - ja byłam przekonana już od samego początku.
Pomimo, że zabrało to tyle czasu, byłam pewna, że ja tę aplikację będę miała. Tę i żadną inną. Miałam pewność, że bardzo mi pomoże w organizacji i zarządzaniu.
Oszczędność czasu
Bardzo dużo pracy odejmuje mi oczywiście automatyczne wystawianie rachunków, a co ważniejsze - natychmiastowe informacje o tym, kto wpłacił, a kto nie. Poza tym dziennik elektroniczny, sprawdzanie obecności, wysyłanie krótkich informacji do rodziców i czat.
Mogłoby się wydawać, że to są małe rzeczy. Ale wszystkie te małe rzeczy składają się na to, że ta apka znacząco pomaga w pracy!
Rachunki kiedyś a dzisiaj
Wcześniej kiedy przychodziło do wystawiania rachunków to siadałam, wchodziłam na konto i sprawdzałam po kolei, kto wpłacił. Prowadziłam różne tabelki, w których potem zapisywałam te informacje. Było to w miarę przejrzyste, ale musiałam jednak robić to ręcznie.
Teraz większość rodziców opłaca rachunki bezpośrednio przez aplikację, a w przypadku tych, którzy robią to tradycyjnie, klikam tylko w aplikacji, że rachunek został uregulowany. Od razu widzę, czy np. rodzic zapłacił tyle, ile powinien.
Aplikacja liczy bezbłędnie, ile jeszcze brakuje do danego rachunku. Mogę też wysłać przypomnienie o płatności i nie muszę pisać maila.
Trzy ulubione funkcje Sylwii
Gdybym miała odpowiedzieć na pytanie, co jest dla mnie najlepsze w aplikacji, to powiedziałabym - rachunki, komunikator i tworzenie galerii zdjęć. Każdego dnia, pomiędzy przedszkolem a rodzicami przechodzi naprawdę mnóstwo informacji. Dzięki temu, że to się dzieje teraz przez aplikację - jest o wiele szybciej. Nie trzeba dzwonić, pisać smsów czy maili. Można wrzucić krótką informację i rodzic od razu jest na bieżąco.
Ja używam też aplikacji nie tylko jako dyrektor, ale również jako mama. Widzę zatem, jakie to wygodne, gdy w ciągu dnia otrzymuję informacje o swojej córce!
Z galerii i dysku plików korzystamy regularnie - wychowawcy często wrzucają na dysk np. plany miesięczne, ja udostępniam statuty, regulaminy, do których rodzice mają wgląd. To jest fajne, że teraz nie słyszymy już od rodzica słów "przegapiłem maila". Wszystko jest zawsze w aplikacji i pod ręką, niczego nie da się przegapić.
Ratunek w trakcie pandemii
W trakcie pandemii bardzo doceniliśmy szybko przygotowany na potrzeby placówek moduł e-zajęć w aplikacji. Co bardzo mi się spodobało, to współpraca LiveKid z platformą Zoom - którą z jednej strony zna obecnie niemal każdy nauczyciel, ale z drugiej strony jest ona nadal zawarta w jednej aplikacji, a zatem nie trzeba już posiadać żadnych innych. Pamiętam też, że przy tym pierwszym zamknięciu placówek mieliśmy zagwozdkę, jak rozwiązać kwestię dzienników, konsultowaliśmy tę kwestię z prawnikami.
Kiedy przeszłam do LiveKid, jednocześnie zamieniłam również całkowicie dzienniki papierowe na elektroniczne i jestem z tego bardzo zadowolona - nauczycielki również.
Nie wyobrażam sobie pracy bez LiveKid. Moi pracownicy zresztą również.
Rodzice uwielbiają aplikację!
Ze strony rodziców nie spotkałam się z żadną negatywną opinią na temat wdrożenia aplikacji. Niektórzy od razu zaangażowali się mocno w korzystanie z niej, inni to zaangażowanie wyrobili sobie z czasem. Natomiast są bardzo zadowoleni z tego, że mają na bieżąco zdjęcia, powiadomienia i mogą samodzielnie zgłaszać nieobecności dziecka bez czekania, aż ktoś odbierze telefon lub odpisze na smsa.
Myślę, że większość z nich bez problemu podpisze się pod moimi słowami, że teraz bez aplikacji nasza komunikacja wiele straciłaby na wartości!